Zostań lepszą menedżerką (nie) dbając o siebie w 7 krokach

by Marta Wesołowska
kobieta menedżerka przy biurku medytuje

Historia rozpoczyna się mniej więcej w 3 roku mojej pracy na stanowisku kierowniczym. Rozpoczynam wówczas studia z zarządzania zasobami ludzkimi i trafiam na jeden z pierwszych zajęć, na których słyszę: „Drodzy Państwo prawda jest taka, że większość z Was w konsekwencji tego zawodu trafi w najlepszym wypadku do psychiatryka, jeśli nie będziecie o siebie dbać”.

„Co?!” pomyślałam, kompletnie tego nie rozumiejąc. Pracowałam z doświadczonymi managerami, którzy oprócz ciągłej przerwy na papieroska, nie wyglądali na takich, którzy potrzebują czegoś więcej. Z czasem okazywało się, że Ci sami managerowie zaczynają wpadać w sidła wypalenia zawodowego, tracą swoją jakość i serce do pracy, zmieniają zawód albo palą jeszcze więcej.

Dziś po ponad 15 latach intensywnej pracy zawodowej sama pracuje już zupełnie inaczej niż na początku. Ogromnie cieszę się, że oprócz pogruchotanego kręgosłupa w wypadku samochodowym (to efekt moich nieprzespanych nocy)  nie stało mi się nic więcej. 

Jak się zaczęło moje (nie) dbanie o siebie?

Moje początki to czasy, gdy codziennie zarywałam noce z powodu pracy. Ba, potrafiłam nawet nie spać całą noc, bo wymyśliłam sobie, że muszę się jeszcze lepiej przygotować na poranne spotkanie np. podsumowujące wyniki kwartału. Wymówka była zawsze jedna: mnie pracuje się najlepiej w nocy, jestem jak sowa (co za absurd …).

Rano potrafiłam wsiąść do samochodu i prowadzić go np. przez 150 km. W międzyczasie obowiązkowo ogarniam tysiące spraw, kilka pilnych konferencji telefonicznych, telefonów od członków mojego zespołu czy inne. Chciałam w ten sposób pokazać jak jestem świetnym menedżerem. 

Uwielbiałam też brać wszystkie dodatkowe projekty, rozciągając swoją odpowiedzialność do granic możliwości. „Szesnasta dwie i nie ma mnie” to raczej się nie zdarzało, 7-18, a później obowiązkowo komputerek w domu no bo przecież wiadomo, trzeba być na bieżąco. Weekendzik oczywiście obowiązkowa pracka. Nawet jak nie z komputerkiem to w głowie z tzw. ToDoList niedająca zapomnieć o firmowych obowiązkach. Wakacje, pierwszy zawsze był spakowany komputer firmowy i do tego zestawu niezbędny telefon służbowy, bo przecież wszystko się beze mnie zawali.

Pracoholizm – lekarstwo czy choroba?

Efekty były tego takie, że czułam silne przeciążenie pracą (które sama sobie zgotowałam), ciągły stres, bo nie mogę zrobić nic na 80%, minimum to 120%, masa spraw na głowie i  jeszcze więcej w głowie. Gdy dziś słucham tego znanego utworu rozpoczynającego się od słów „kawka na wynos towarzyszy mi” to o tamtej mnie😊

I wiecie co? Szkoda mi siebie z tamtego czasu. Kariera, awanse, wyróżnienia, wycieczki zagraniczne w nagrodę to na dłuższą metę nie daje satysfakcji, gdy człowiek jest w ciągłym pędzie. Przestaje nawet zauważać czy to co robi jest wciąż jakościowe.

Wierzę jednak, że to wszystko było po coś. Pewne wnioski przyszły w bólach, inne wraz z doświadczeniem jeszcze inne pewnie się dopiero pojawią. Najważniejsze, że są. Dzielę się tą historią licząc na to, że w niej znajdziesz trochę siebie. Wierzę, że choć jesteśmy bardzo różne to nasze ambicje nas łączą. 

Co dziś już możesz zrobić, by zadbać o siebie bardziej?

Koncepcję work-life-balance i wiele innych metod na poprawę swojego dobrostanu wszystkie znamy. Wiedza, wiedzą, a same wiemy jak to z jej zastosowaniem, bywa. To, co do mnie trafia najbardziej, to małe kroki, małe zmiany.

Chodzi o jedną małą modyfikację niewymagającą przewrócenia życia do góry nogami. Tak w ogóle małymi krokami budujemy przecież nawyki, a to o to tu chodzi. Co ja dziś robię inaczej i mogę Ci zarekomendować? 

O to kilka z rzeczy, które pozwalają mi lepiej funkcjonować, czuć się zdrowiej, być spokojniejszą, dużo bardziej skuteczną:

  1. 💊 Organizuje sobie „dzień nic nie muszę” Raz w miesiącu byle nie rzadziej. Czasami wymaga to nie lada logistyki (każda z nas może być mamą, żoną, managerką, kobietą z wieloma pasjami, ale DA SIĘ!). Zresztą w ogóle muszę czy powinnam w swojej głowie, zamieniłam na, chce czy potrzebuje.
  2. 💊 Weekendy za miastem czy jakakolwiek forma kontaktu z naturą. Obcowanie z nią to szybki strzał energii, poprawa naszej witalności. Podobno wystarczy nam już 20 minut dziennie by nasza energia, uległa znacznej poprawie.
  3. 💊 Ruch to może być poranna joga, basen, taniec, spacery z psem czy bieganie. Rób wszystko, na co masz ochotę byle się ruszać. Nasze ciało stworzone jest do ruchu i nie cierpi siedzenia przed komputerem. Ja uwielbiam robić tzw. ruch przy okazji, wizyta u teściowej, która mieszka na 9 piętrze przy okazji, wybieram schody nie windę czy na przykład basen z dzieckiem przy okazji ja też mogę skorzystać z basenu. Ostatnio mój pies jest dla mnie najlepszą motywacją do przerwy i ruchu.
  4. 💊 Spotkanie z ludźmi, którzy Cię wspierają, dodają energii i większej jakości Twojemu życiu. Chodzi o ludzi, z którymi w otwarty, szczery sposób możesz rozmawiać bez poczucia oceniania, pouczania. Mam to szczęście mieć takich, przy których po zakończonym spotkaniu, rozmowie,  zawsze żałuje, że tak szybko minął nam czas.
  5. 💊 Medytacja czy bycie w ciszy. Wystarczy 5-10 minut codziennie. W ciszy uspokajam swój układ nerwowy, łagodzi stres, napięcie. Taka chwila dla mnie co rano wystarcza mi na cały dzień wyzwań.
  6. 💊 Chodzenie spać maksymalnie o 22:30. To największa zmiana, której dokonałam. Przyznaje, nie było łatwo. Już wcześniej wspominałam o moich nocnych maratonach. O dziwo okazało się, że wstając rano np. o 6, jestem w stanie zrobić dużo więcej niż, kładąc się po północy i wstając np. po 7. Dodatkowo jeszcze czuje się o wiele bardziej wypoczęta. Wow!
  7. 💊 Akceptacja, że perfekcjonizm jest przereklamowany. Dążenie do doskonałości, która wiemy, że przecież nie istnieje długo mi, towarzyszyło. Dziś częściej akceptuje swoje pomyłki, częściej cieszę się z zakończonego zadania, zamiast rozczulać się nad błędami czy rozciągać w czasie jego realizację.

Pamiętajcie, proszę, że w naszej pracy, w pracy jako Szefoowki najważniejsze co trzeba zrobić, to zadbać o siebie. Jak Ty dbasz o siebie?

P.S. Nie wierz mi na słowo, że coś działa tylko wypróbuj sama, na własnej skórze. Tylko wtedy ma to sens. Powodzenia i dbaj o siebie, bo to Ty jesteś najważniejsza!

 


People photo created by wayhomestudio – www.freepik.com

You may also like

Napisz komentarz